czwartek, 16 kwietnia 2015

Wszyscy jesteśmy Idiotami!

Jak wczoraj pisałam poszłam zażywać prawdziwej kultury i udałam się do teatru. Generalnie lubię tą formę rozrywki, bo to idealna okazja, by dotknąć czegoś "żywego", coś co tak naprawdę dzieje się tylko raz, mimo iż mogą być do tego dziesiątki prób. Tym razem miałam przyjemność podziwiać spektakl pt.: "Idiota", który wystawiał Teatr SOHO z Warszawy, a wszystko odbyło się w Teatrze Szekspirowskim. 

Już na samym początku były schody, bo na spektakl nie było już normalnych biletów tylko wejściówki. Umówiłam się z moją towarzyszką, że przyjadę szybciej i zaklepię kolejkę po bilety (ona miała jeszcze zajęcia na uczelni). Kulturalnie pojawiłam się w teatrze ok. 18:15 i ustawiłam się w już dość dużą kolejkę. Czekałam i czekałam, gdy w pewnym momencie pojawiła się przeurocza pani i oznajmiła, że sprzedaż biletów rozpocznie się trochę szybciej, ponieważ jest duże zainteresowanie sztuką i mają tylko czterdzieści wejściówek numerowanych, a reszta na "tak zwane własne ryzyko, że mogą Państwo stać cały spektakl". Dodała tylko tyle, że każda osoba może kupić maksymalnie dwie wejściówki i sobie poszła. 

Policzyłam szybko osoby przede mną i w mojej głowie rozpoczął się proces liczeniowy (a to nie jest moja mocna strona). Wyszło mi, czy chcę czy nie chcę, że biletów i tak musi dla mnie starczyć. Sznureczek powoli się skracał, a w drzwiach pojawiła się moja towarzyszka i mogłam już odetchnąć z ulgą, że nie zostanę sama na placu boju. Kiedy już udało się kupić bilety to oddaliłyśmy się do szatni, a następnie podziwiałyśmy "wrota" na salę ze sceną. Na kilkadziesiąt minut przed spektaklem rozległ się pierwszy gong. To my kulturalnie w kolejkę, a gdy już dotarłyśmy przed oblicze bileterki ta radośnie oznajmiła, że "panie muszą poczekać na trzeci gong, bo mają panie wejściówki". Ja rozumiem, że to bilety "drugiej kategorii", ale wtedy poczułyśmy się jak plebs. Jako, że jestem w trakcie zachwytu nad Poldarkiem to sobie pomyślałam: "Hmm... Prawie jak być podkuchenną... Ale zaraz, nie, ona by nie poszła do teatru. 1:0 dla mnie, nie ma spiny". Tak, wiem, to nie ta epoka, ale w moim mózgu dzieją się różne, dziwne rzeczy. 

W końcu rozbrzmiał upragniony trzeci gong i zaczęli nawoływać naród plebejski. Na bocznych schodach pojawił się jakiś pan i powiedział, że kto chce to są miejsca na drugiej galerii i można tam iść. Po chwili zastanowienia stwierdziłyśmy, że ok, czemu nie? I to był błąd. Gdy już znalazłyśmy się na górze i zajęłyśmy miejsca nasz świat przysłonił słup, który podtrzymywał balkony (dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że w TS jest jedna scena, fotele po środku w 12 rzędach, a dookoła są balkony, na których można oglądać spektakle z "wyższej pozycji") oraz barierki, żeby ludzie nie spadli na dół. My po prostu chciałyśmy zaszaleć, że niby będzie lepiej, ale cóż... Ja osobiście się czułam jakbym podglądała wszystko to co dzieje się na scenie z jakiegoś strychu, w którego podłodze są wybrakowane deski i można patrzeć co jest na dole. Niby nutka tajemniczości, ale wszystkiego nie zobaczysz.

Sam spektakl był bardzo dobry. Pokazywał jacy ludzie są naprawdę i co może nimi kierować w życiu. Jak dokładnie działa nasza psychika, a także to, jak możemy być traktowani i uważani przez innych. Sam tytułowy "Idiota" to nie osoba (chociaż tak mówili na jednego z bohaterów), ale raczej stan umysłu, który w jakiś stopniu każdy z nas ma. Wystarczyło się odrobinę zastanowić nad swoich życiem i niektóre elementy idealnie można było dopasować do tego co przeżywamy bądź przeżywaliśmy. 

Jak na ponad półtoragodzinną sztukę czas był zaplanowany do każdej ostatniej sekundy i widz nie miał szansy na nudę, nawet jeśli czasem zdarzyło mu się spojrzeć na zegarek. Do tego na początku w spektakl została zaangażowana widownia i było to odebrane z lekkim strachem w oczach, ale na szczęście nikt nie musiał nic robić poza odebraniem kartki od jednej z aktorek. 

Nawet nie za bardzo przeszkadzało mi to, że miałam miejsce jakie miałam. Potrafiłam się skupić na spektaklu i wejść do świata bohaterów. Jeśli bym miała okazję to poszłabym na to jeszcze raz. 

Dobrze, że jest możliwość zakupu wejściówek, bo za niewielką kwotę (15 złotych to dużo?) można spędzić naprawdę miło czas, a do tego trochę zastanowić się nad tym czy sztuka jest tylko sztuką czy może to artystyczne przedstawienie tego co mamy na co dzień, a z naszej perspektywy nie potrafimy tego dostrzec?


P.S. Dziś obrazków/gifów nie ma, bo nie chcę psuć tego co można sobie wyobrazić podczas czytania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz