niedziela, 10 stycznia 2016

Emocjonalne córki

Odkąd tylko się dowiedziałam, że będzie film "Moje córki krowy" to wiedziałam, że chcę go zobaczyć. Początkowo mama mi obiecała, że pójdziemy razem, ale jak to zwykle bywa porzuciłam ten pomysł i wybrałam się na niego z kumpelką z grupy. Teraz, po seansie zrozumiałam, że dobrze się stało, że nie poszłam z mamą.

Wszystkie możliwe media i strony internetowe krzyczą, że jest to komedia. Ja się nie mogę z tym zgodzić. Uważam, że to prawdziwy obyczajowy film z elementami komicznymi. Myślę, że tematyka, która jest poruszana w tym filmie nie jest zabawna, ale może być pokazana w pogodny sposób, co właśnie stało się w tym filmie. A o czym produkcja?

Mamy dwie siostry, jedna jest aktorką, zrównoważoną kobietą, wydającą się bez uczuć, która ma problem by być w jakimkolwiek związku (w tej roli Agata Kulesza). Druga siostra (Gabriela Muskała) jest nauczycielką, z zapędami alkoholowymi, która jest żoną kompletnego nieroba i nieudacznika (w tej roli genialny Marcin Dorociński). Między siostrami relacje nie są najlepsze, jednak gdy rodzice obu kobiet zaczynają poważnie chorować, starają się one polepszyć relacje między sobą.

Nie wiem dlaczego, ale ciężko mi pisać o tym filmie. Może dlatego, że uświadomił mi, że życie pędzi w niesamowitym tempie, a my, ludzie, nie stajemy się młodsi tylko coraz starsi. W każdej chwili możemy zostać sami, bo przecież świat jest tak zbudowany, że zazwyczaj to nasi rodzice jako pierwsi nas opuszczają. Oglądając ten film, momentami walczyłam sama ze sobą. Nie dlatego, że gdzieś pod powiekami czaiły się łzy smutku i rozpaczy, ale dlatego, że rzeczywistość zaczęła okładać mnie prosto w twarz. Jednak sióstr w filmie powiedziała: "Boże i co ja teraz zrobię bez rodziców?". Dokładnie, ja też się zaczęłam nad tym zastanawiać. Co ze mną wtedy będzie? Może zdążę dorosnąć do tego, bliżej nieokreślonego czasu, ale nie potrafię o tym teraz myśleć.

Oprócz tego, że w filmie temat śmierci wisi w powietrzu, to daje on także przesłanie, że nie należy wybiegać zbyt mocno w przyszłość i zastanawiać się nad tym co będzie potem, tylko korzystać ze wszystkich chwil, które są tu i teraz. Gdy już wiadomo, że czasu coraz mniej to nie należy go marnować.

Film naprawdę wywołuje silne emocje. Sama, żeby powstrzymać łzy, zacisnęłam szczękę tak mocno, że gdy już rozluźniłam uścisk poczułam, że zdrętwiała mi żuchwa. Z kolei wychodząc z sali po seansie, widziałam, że wiele osób przeciera oczy i szuka chusteczek, by doprowadzić się do stanu, w którym mogliby się publiczne pokazać, gdyż ich oczy i policzki były mokre od łez.

Nie chcę w tym wpisie spoilerować, bo wierzę, że wiele osób wybierze się na ten film i samemu będziecie mogli poczuć to co czuło większość widzów, ale muszę napisać, że więź, która nasila się pomiędzy córkami, a ojcem (niesamowity, nie tylko w tej roli, Marian Dziędziel) jest fantastyczna. Możliwe, że wiele osób ma świetny kontakt, że swoimi rodzicami, ale sporo ludzi może tylko pomarzyć o czymś takim. Pokazano tu całkowite wsparcie i próbę ratowania/ulżenia w cierpieniu rodzicom (doskonała scena z paleniem marihuany).

Nie wiem co bym mogła więcej napisać. Film doskonały, pokazuje walkę z tym co nieuniknione i co czeka każdego z nas. Pozostaje tylko zachęcić do udania się do kina i pozwolenie na emocjonalne rozszarpanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz