poniedziałek, 12 października 2015

Ale że hę?

Właśnie na pewnej stronie zobaczyłam interesujący wpis: Dostaniesz dwa miliony dolarów jak zamieszkasz w domu na odludziu przez dwa lata bez telefonu, Internetu, rodziny i przyjaciół. Oczywiście to żart, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić...

Bez telefonu i Internetu może i by dało radę, chociaż coraz bardziej te dwie rzeczy oddziałują na nasze życie. Niby z nimi fajnie, ale czasem bez nich jeszcze lepiej. Z kolei jeśli chodzi o rodzinę i przyjaciół... Bez przyjaciół da się wytrzymać (nie miejcie mnie za kogoś okropnego i bez serca, ale czasem są takie dni, że nie ma się ochoty ich widzieć), ale bez rodziny? Przynajmniej ja bym nie mogła. Bo kto mi da gwarancję, że przez te dwa lata nic się im nie stanie? Że nie zachorują albo co gorsza znikną z ziemskiego padołu? Miałabym wyrzuty sumienia, że przez moją głupotę i pogoń za pieniędzmi straciłam coś istotnego. Ale z drugiej strony, niektórzy nie mają rodziny i jakoś sobie radzą.

Nasuwa się też inne pytanie. Co robić w takiej dziczy bez Internetu, telefonu i wszelkiego "okna na świat". Za bym prawdopodobnie zapakowała do TIR-a książki i tak bym sobie spędzała miło czas. Do tego znalazłabym sobie jakiś las i chodziła na długie spacery. Albo całymi dniami robiła to na co obecnie brakuje mi czasu: napisałabym w końcu książkę. Co prawda już coś jest tam napisane, ale daleka droga do ideału.

Co jeszcze bym mogła tam robić? Obejrzeć wszystkie seriale świata. To by było coś. Może nie rzucałabym się na "Modę na sukces", ale zdecydowanie zabrałabym się za brytyjskie produkcje, które przecież są świetne.

Do książek dorzuciłabym miliardy świetnych piosenek, które już dawno powstały, a ja jeszcze nigdy w życiu ich nie słyszałam. Ciekawe czy przesłuchanie wszystkich piosenek na świecie zajęłoby mi więcej niż dwa lata czy może jednak bym się zmieściła w tym czasie?

Ale może jednak dobrze jest jak jest? Może jednak wolę mieć to co mam niż te miliony na koncie? Przecież podobno pieniądze szczęścia nie dają, a w życiu liczą się te chwile, które możemy z kimś dzielić.

P.S. A co z miłością? Bez niej można żyć?

P.S.2. Dziś krótko, ale obiecuję, że niedługo postaram się napisać coś więcej. Na pewno w najbliższym czasie pojawią się cztery wpisy, ale o czym i o kim to na razie tajemnica. ;)

P.S.3. Dzisiaj usłyszałam najpiękniejsze zdanie od mojej współlokatorki: "Jeśli skończą ci się wszystkie twoje wesołe fandomowe autobusy...". Czy to nie urocze? I czy to możliwe, że one kiedykolwiek się skończą? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz