Ten serial albo się kocha albo nienawidzi. Albo się wciągasz albo porzucasz po jednym odcinku. To specyficzna produkcja, której akcja jest budowana w powolny sposób, wszystkie detale są dokładnie pokazane i każda scena ma znaczenie. Co ciekawe nie wszystko zawsze jest ułożone chronologicznie. Bo raz jesteśmy w przed wojną a za chwilę w 1953 roku. Miejscami odcinki mogą się dłużyć (miałam chyba tak przy trzecim odcinku, że oglądałam go prawie cztery godziny, bo po kilkudziesięciu minutach musiałam przerywać, żeby zebrać myśli).
"The Crown" to generalnie historia Królowej Elżbiety, która od najmłodszych lat jest przygotowywana do tego, że zasiądzie na tronie. Ona nie do końca tego chce, ale z czasem zaczyna przejmować obowiązki swojego ojca, który też na tronie zasiadł niezupełnie dzięki temu, które miejsce zajmował w kolejce (każdy kto choć trochę się interesuje Rodziną Królewską wie jaka była przyczyna). Elżbieta zaczyna układać sobie życie, wychodzi za mąż, wyjeżdża w podróż poślubną i... w Afryce dowiaduje się, że została królową. Jako młoda dziewczyna musi zacząć podejmować decyzje nie tylko zgodne z jej przekonaniami, ale dodatkowo musi się liczyć z Gabinetem, który siedzi jej na plecach. Z tego tytułu pojawią się konflikty, walki i problemy rodzinne.
Claire Foy została doskonale obsadzona w roli Elżbiety. Jest pięknie nieporadna, nieśmiała, a miejscami tak bardzo irytująca, że ma się ochotę przed nią stanąć, złapać ją za ramiona i potrząsnąć. Z każdym kolejnym odcinkiem zmienia się diametralnie, z delikatnej zmienia się w stanowczą, a z niezdecydowanej w umiejącą podjąć pewne decyzje. Doskonale partneruje jej Matt Smith w roli księcia Filipa. Poza tym, że uwielbiam Matta, to uważam, że tak naprawdę to on zrobił najlepszą robotę w serialu. Początkowo chłopiec, który ukradł kochaną córeczkę tatusia i bierze ją za swoją żonę, zmienia się w faceta, który ma dość bycia rządzonym przez żonę i musi stać w jej cieniu. Na dokładkę jest jeszcze Vanessa Kirby, która wciela się w postać księżniczki Małgorzaty, zupełnego przeciwieństwa Elżbiety. Odważna, posiadająca swoje zdanie, walcząca o ukochanego i o to, by mogła z nim być.
Generalnie historia Rodziny Królewskiej jest bardzo interesująca i zastanawia mnie czy np Królowa widziała serial. W końcu to o niej, a tak naprawdę to nie wiemy wszystkiego. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon, bo jestem ciekawa rozwiązania kilku istotnych wątków. A z tej okazji, że do 8 grudnia daleka droga i ten kto jeszcze nie oglądał, to ma trochę czasu, by nadrobić. Idzie jesień, więc kocyk, wino/herbata i seans z Netflixem. Nic więcej nie będę zdradzać, bo nie warto psuć oglądania. Zostawię tylko Matta jako księcia Filipa...